Lily Froù by Emilia Lyon |
Lily Froù: To było dawno temu, burleska dopiero rozkwitała w Polsce. Nie rozumiałam w pełni o co w tym chodzi, aż do momentu kiedy na scenie jednego z praskich klubów zobaczyłam Betty Q. Już wiedziałam, że tego właśnie chcę spróbować. Poszłam na kurs i się absolutnie zachwyciłam. Burleska była dla mnie jak objawienie, była świeża, wywrotowa i wyzwalająca.
BwP: Co jest dla Ciebie najbardziej pociągającego w burlesce?
Lily Froù: Różnorodność. Możemy być kim chcemy w burlesce. Burleska jest tak różnorodna i piękna jak świat, który nas otacza. A może nawet jeszcze piękniejsza, bo przedstawia świat wykreowany przez nas samych, przy tym pełny brokatu! Uwielbiam burleskę za to, że niesie swojej publiczności wytchnienie, pozwala na krótki czas zapomnieć o trudnościach dnia codziennego. Nie zapominajmy jednak, że burleska bacznie przygląda się otaczającej rzeczywistości i nierzadko komentuje to co się aktualnie dzieje. Czyż nie jest to świetne?
Lily Froù: Pociągające jest również to ile możliwości daje mi udział w burleskowej podróży. Poznajesz nowe miejsca, spotykasz nowe osoby. Poszerzasz horyzonty i lepiej zaczynasz rozumieć pewne rzeczy. Wpadłam w to po uszy! No i mogę śmiało rzec, że gdyby nie burleska to nie poznałabym na swojej drodze tak wielu wspaniałych i utalentowanych ludzi. Nie tylko podziwiam ich za to kim są i co robią, ale mam również możliwość współpracy z nimi. Jestem niesamowicie za to wszystko wdzięczna!
BwP: Czy burleska jest dla Ciebie ważnym przesłaniem?
Lily Froù: Burleska dotyka wielu kwestii, które dzieją się w naszym społeczeństwie, w tym problemu odmienności. Pokazuje, że każde ciało jest ważne, tak samo jak ważne jest odkrywanie jego zasobów. Pomaga uświadomić nam, że wszystko co ludzkie jest naturalne. Również nasza seksualność, bez względu na płeć i orientację. To droga do zrozumienia, że byliśmy, jesteśmy i będziemy się różnić. I każdy zasługuje na szacunek.
BwP: Czy kiedykolwiek spotkałaś się z niepochlebnymi opiniami na swój temat dlatego, że uprawiasz burleskę?
Lily Froù: Szczerze mówiąc to nie pamiętam. Jeżeli już rozmawiam o burlesce to robię to z ludźmi, którzy wiedzą o co w tym wszystkim chodzi. A nie, była jedna osoba. Mój były chłopak stwierdził, że to nieprzyzwoite i mam z tym skończyć. Dlatego jest moim byłym ;)
BwP: Czy kiedykolwiek usłyszałaś, że burleska to zwykły striptiz? Jak tak, to w jakich okolicznościach? I czy zgadzasz się tym?
Lily Froù by Ewa Piekut |
Lily Froù: Nie zgadzam się. To striptiz niezwykły! ;)
BwP: Jakie są Twoje atuty odróżniające Cię od innych?
Lily Froù: To raczej pytanie do osób, które mnie znają. Zawsze najtrudniej jest mówić o sobie... Ale! Cenię w sobie swoją autentyczność i to, że udało mi się połączyć ogromną fascynację latami 20. i 30. ubiegłego wieku z tym kim jestem i co robię. Zawsze miło słyszeć, że ludzie kojarzą mnie z dwudziestoleciem międzywojennym. Lubię kiedy znajomi i przyjaciele podsyłają mi różne artykuły, ciekawostki lub jakieś zabawne rzeczy dotyczące tamtych czasów. Powiem Ci, że wspomniana fascynacja nie kończy się tylko na tworzeniu burleskowych numerów czy sesji zdjęciowych. Kiedy wracam do swojego mieszkania, wracam do miejsca które również wypełnione jest przedwojennymi meblami, klimatycznymi dodatkami i obrazami. Wszystkie swoje kostiumy trzymam w przepięknej, ponad 100-letniej szafie. Muszę jednak dodać, że doskonale zdaję sobie sprawę, że rzucając nostalgiczne spojrzenia na tę epokę trochę ją mitologizuję, ale robię to zupełnie świadomie.
BwP: Który z Twoich numerów powstał jako pierwszy i co Cię zainspirowało?
Lily Froù: New Sensation. Inspiracją był kabaretowy klimat który zestawiłam z energetyczną muzyką INXS. Byłam wtedy na etapie czytania lektur o przedwojennych teatrach i kabaretach. W tym samym czasie odżyło we mnie dawne zauroczenie tym zespołem. Studiowałam biografię Michaela Hutchence, słuchałam płyt. Na koniec obejrzałam „Mystify” i tak mi się to wszystko zmiksowało, że powstał numer.
BwP: Do którego z numerów masz największy sentyment i dlaczego, no i o czym on opowiada?
Lily Froù: Do każdego numeru mam sentyment, ponieważ doskonale pamiętam w jakich okolicznościach powstawał. Jeżeli jednak mam wybrać ten jeden, niech będzie to wspomniany wcześniej Aristocratic Lady. To historia o tym jak pewna arystokratka zrzuca swój piękny kostium i daje się porwać chwili tańcząc charlestona. To bardzo dynamiczny numer, pełen tańca, piór i radości. Tak naprawdę wnikliwy obserwator zauważy, że to również opowieść o tym, iż nie należy się bać wychodzić z własnej strefy komfortu. A zrzucanie płaszcza to tak naprawdę zdejmowanie z siebie oczekiwań innych ludzi, którzy często chcą nas widzieć w określonych rolach. A role te nie zawsze są dla nas zdrowe. Wyplątanie się z tego daje wolność. A wolność to dla mnie radość. I o tym jest ten numer.
BwP: Wiele osób w środowisku burleskowym mówi o ciałopozytywności – czy ona jest dla Ciebie i jeśli jest ważna to dlaczego?
Lily Froù by Katarzyna Zając |
Lily Froù: Dla mnie to coś więcej niż akceptowanie swojego ciała. To także przeciwstawienie się nierealistycznym wzorcom ciała, urody oraz stylu życia, które funkcjonują w kulturze. Szaleństwo dotyczące wyglądu dotyka wszystkie osoby, które mają styczność z mediami. Umówmy się, że żyjemy w rzeczywistości, która jest bardzo opresyjna. Ktoś (no właśnie kto?) narzuca określony schemat, który uznawany jest za jedyne piękno i atrakcyjność, do którego należy dążyć za wszelką cenę. I gdzieś tam z tyłu głowy siedzi nam myśl, że musimy do tego schematu się zbliżać, bo tylko tak osiągniemy szczęście. A to przecież bzdura i najczęściej stoją za tym koncerny, które po prostu chcą na nas zarobić.
Jest jeszcze jeden aspekt. Ciałopozytywność to dla mnie dążenie do pozytywnego nastawienia do swojego ciała. Jego akceptacja i szacunek kiedy czujemy się dobrze, ale również przyzwolenie sobie na gorsze dni (wydaje mi się, że one w mediach nie istnieją). Kiedy nasze ciało się buntuje, jest chore lub zmęczone to też jest zupełnie normalne! Takie myślenie staram się wdrożyć w codziennym życiu i z zaskoczeniem odkryłam, że jestem dużo spokojniejsza i szczęśliwsza kiedy "otulam" siebie ciepłym słówkiem i dobrą myślą zamiast złościć się, że nie jestem w stanie czegoś zrobić, bo akurat ja i moje ciało mamy gorszy czas. Najprościej mówiąc, to nic innego jak szczera życzliwość wobec samego siebie, wobec swojego ciała, ale także szacunek i wyrozumiałość wobec innych osób - bez względu na wagę, wiek, orientację, aktualny stan zdrowia czy kolor skóry. Bądźmy dla siebie i swoich ciał mądrymi przyjaciółmi.
BwP: Niektóre osoby w świecie burleski mówią o sobie sex workers, a niektóre, że absolutnie nimi nie są. No to jak to jest jest: burleska to sexworking czy nie?
Lily Froù: Szczerze mówiąc to nie rozumiem tego konfliktu, bo nie mam potrzeby udowadniania kto robi lepszą robotę. Ja jestem zdania, że jeżeli zarabiasz na własnej seksualności to jest to praca seksualna. Często performerzy burleski dystansują się od środowiska pracowników seksualnych, co dla mnie osobiście jest nie do przyjęcia. Burleska ma swoje korzenie w pracy seksualnej, związana jest z rewolucją seksualną, czy się to komuś podoba czy nie. Próby dystansowania się wyrządzają tak naprawdę krzywdę nam wszystkim. Striptiz to striptiz, nie ważne jak i z czego rozbierasz się na scenie. Burleskowe pokazy są znacznie bezpieczniejsze i prawdopodobnie łatwiejsze w odbiorze ze względu na „opakowanie” czyli stroje i całą glam otoczkę jaka jest roztaczana wokół występów. Twoje pytanie to dość obszerny temat i mogę tu mówić wyłącznie jak ja to postrzegam. Tu i tu są elementy wspólne, są też różnice. Tak więc jeżeli ktoś powie, że to co robię to sexworking to absolutnie nie będę miała nic przeciwko!
BwP: Jeśli miałabyś wybrać jeden numer, który prezentowałabyś do końca życia to jaki byłby to numer i dlaczego?
Lily Froù: Szczerze mówiąc to nie wiem! Na dzień dzisiejszy, kiedy robimy ten wywiad, to chyba Aristocratic Lady. Jest figlarny i przewrotny, utrzymany klimacie lat 20. XX wieku i wbrew pozorom jest nie tylko zabawny, ale niesie ze sobą przesłanie. Muszę jednak przyznać, że obecnie jestem mocno zaangażowana w pracę nad dwoma numerami które z pewnością również chciałabym wystawiać tak długo jak się da!
BwP: Jakie jest Twoje największe burleskowe osiągnięcie?
Lily Froù: Zależy co rozumiemy przez największe osiągnięcie. Cieszy mnie wiele rzeczy związanych z burleską i wszystkie są dla mnie tak samo ważne.
BwP: Czy jest ktoś kogo podziwiasz w burleskowym świecie? Jak tak to kogo i dlaczego?
Lily Froù: Och! Jest pełno artystów, których podziwiam. Zarówno w Polsce jak i za granicą. Cenię ich za różne rzeczy: za kunszt, za kostiumy, technikę, oryginalność, umiejętność konstruowania numerów czy budowania relacji z widownią. Dlatego nie wymienię tu jednej osoby.
Jeżeli chodzi o artystów z przeszłości to wymieniłabym Loïe Fuller. Niezwykle inspirująca postać. Bardzo mi się spodobało jak została opisana – mówiono, że na scenie na nowo odkryła swoje ciało, wyzwoliła się, w pewnym sensie ponownie narodziła. Szkoda, że jej osoba została prawie zapomniana.
BwP: Co byś zmieniła w świecie burleski? Jeśli cokolwiek?
Lily Froù by Emilia Lyon |
Lily Froù: Po pierwsze cenzurę na platformach społecznościowych. Irytujące jest kiedy musisz uważać co publikujesz, bo ktoś może uznać że naruszasz standardy, podczas gdy w tym samym czasie pełno głupoty i przemocy rozlewa się po internecie.
Po drugie, chciałabym aby wreszcie zrozumiano, że bycie artystą, wykonawcą burleski jest tak samo ciężkim i wymagającym zajęciem jak „normalna praca na etacie”. Tworzenie numerów to naprawdę czasochłonny i kosztowny proces! Chciałabym także aby ludzie zrozumieli, że osoby performerskie nie muszą wyglądać w określony sposób i nie muszą być zawodowymi tancerzami. Myślę, że to się zmienia, ale wciąż jeszcze jest dużo do zrobienia na tym obszarze.
BwP: Jakie jest Twoje burleskowe marzenie?
Lily Froù: Żeby kryształki nie odpadały od kostiumów ;)
BwP: Jak nie burleska, to co innego? Bo przecież kiedyś (chyba) trzeba chyba zejść ze sceny...?
Lily Froù: Nie myślę o tym, trochę jest tak że żyję chwilą. Kiedy przyjdzie moment, że przestanę robić burleskę z pewnością zajmę się czymś równie pasjonującym. Nie lubię się nudzić!
BwP: Jesteś też właścicielką Lily’s Romance - sklepu z odzieżą i akcesoriami do burleski - skąd pomysł?
Lily Froù: Przyszła pandemia, życie kulturalne i społeczne zostało zamrożone. Odwołane zostały wszystkie występy, musiałam pożegnać się ze swoimi podróżami, różne moje plany zostały wymazane z kalendarza. Świat dosłownie stanął na głowie. Wyciągnęłam więc maszynę do szycia i stwierdziłam, że muszę się czymś zająć, żeby nie oszaleć. Jednocześnie wiedziałam, że chcę aby ten „romans” był z latami 20. i burleską, bo to kręci mnie najbardziej ;)
Lily Froù by Emilia Lyon |
BwP: Jak widzisz rozwój Lily’s Romance?
Lily Froù: Mam pewne plany, ale nie chcę ich na razie zdradzać.
BwP: Co jest/było najtrudniejsze w budowaniu Lily’s Romance? A co daje najwięcej spełnienia i radości?
Lily Froù: Jak to u mnie bywa – start, ponieważ zawsze myślę, że jeszcze nie jestem wystarczająco gotowa.
A największa radość? Możliwość współpracy z osobami, z którymi zetknęłam się dzięki Lily’s Romance. No i powracający klienci, którzy tak samo jak ja kochają ten styl.
IG: www.instagram.com/lilyfrou_burlesque
FB: www.facebook.com/Lilyfrou
www.lily-frou.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz