czwartek, 3 lutego 2022

"Burleska: kochaj siebie i rób, co chcesz" - wywiad z Velvet Rose

Velvet Rose by Emilia Lyon
O Velvet Rose - TUTAJ

Burleska w Polsce: Jak zaczęła się Twoja przygoda z burleską i dlaczego akurat burleska? 

Velvet Rose: Wcześniej zajmowałam się tańcem Tribal Fusion i ATS . Jeździłam na festivale, występowałam, prowadziłam warsztaty i zajęcia. Będąc na festivalu tribalowym we Friburgu w Szwajcarii miałam tzw. "full pass" i mogłam brać udział we wszystkich warsztatach. Był tam m.in. warsztat burleski. Jeden jedyny, bo oczywiście nie był to festivalowy target. Pomyślałam, że skoro mam full-pass i chodzę na wszystkie warsztaty, wezmę udział i w tym.I po 1,5h wsiąknęłam na dobre! Po pierwsze, do sali, na której czekaliśmy, weszła dość postawna nauczycielka, która od progu urzekła mnie swoją charyzmą! Nie była na pewno tzw. "typową pięknością" , ale jej poziom pewności siebie i tzw "attitude" zmiotły mnie z krzesła! Także jej sposób prowadzenia warsztatów, nacelowany na odkrywanie siebie, na pokazywanie tego, co masz, co możesz w sobie rozwijać,czym oczarować publiczność, a jednocześnie jak się bawić i wchodzić w rolę.. to do mnie przemówiło! Różniło się to diametralnie o typowych warsztatów, prowadzonych na zasadzie "powtarzajcie za mną" i uczących konkretnej choreografii i sposobu poruszania się. Na tych pierwszych warsztatach burleski, które prowadziła Marina B., poczułam prawdziwą wolność w tańcu. Bez oceniania. Po prostu: celebrowanie siebie i wspieranie innych. Nie zaznałam tego nigdy wcześniej; ani kiedy tańczyłam flamenco, ani kiedy zajmowałam się tribalem. Zawsze było bardzo trzeba dbać o postawę, ręce tak,a nie inaczej, technika trochę utyka, więc znów "biczowanie siebie", by było lepiej, dokładniej. Trzeba było wyglądać i ruszać się w określony sposób.
A tu? BAM! W końcu ktoś pokazał mi, że mogę robić to, co JA chcę, że mogę być performerem jakim JA chcę być i dawać ludziom to, co JA chcę im dać. Nie po to, by zaspokoić wszystkich innych, ale po to, żeby być dumną z SIEBIE i w zgodzie ze SOBĄ. Te zajęcia były jak podróż w fascynujące nieznane, które jednak zdaje się być tak bliskie i swoje.. Z prowadzącą omawiane warsztaty mogłyśmy porozumieć się głównie przez gesty i kogoś, kto tłumaczył, ponieważ ona mówiła po francusku, a ja nie znam tego języka. Na koniec zajęć powiedziała mi, że mam "to coś" i powinnam iść w burleskę.. Był to dla mnie magiczny i wzruszający moment. Zaraz potem poszukałam szkoły burleski. Nie chciałam przypadkowych warsztatów. Chciałam znaleźć kogoś, kto to robi i robi to dobrze. Wg zasady: go big or go home. Tak znalazłam Berlin Burlesque Academy i od tej pory latałam samolotem do Berlina na comiesięczne weekendowe kursy podczas szkolenia "Bachelorette of Burlesque".

BwP: Co jest dla Ciebie najbardziej pociągającego w burlesce? 

VR:
Możliwość wyrażania tego, co chcesz i wolność w tym wyrazie. Możesz być divą pokrytą kryształkami od stóp do głów, ale możesz też być żabą smażącą samą siebie na wykwintną kolację (widziałam taki numer!) i w każdym z tych wcieleń władasz swoim światem i tym, co chcesz przekazać innym. Czujesz się dobrze w swojej skórze i Twojej kreacji.

BwP: Czy burleska jest dla Ciebie ważnym przesłaniem? Jak tak to jakim?

VR:
Burleska niesie ważne przesłanie. Przesłanie, by nie brać wszystkiego bardzo poważnie i dosłownie. Przesłanie, by potrafić bawić się własnym ciałem i formą wyrazu. Dla mnie osobiście burleska niesie przesłanie miłości i akceptacji siebie jakim się jest zarówno fizycznie, jak i mentalnie.
Velvet Rose/ Hrvoje Hvc


BwP: Czy kiedykolwiek spotkałaś się z niepochlebnymi opiniami na swój temat dlatego, że uprawiasz burleskę?


VR: Na szczęście nie. Częściej spotykam się z niezrozumieniem do końca tego, czym burleska jest. Wtedy wyjaśniam.

BwP: Czy kiedykolwiek usłyszałaś, że burleska to zwykły striptiz? Jak tak, to w jakich okolicznościach?

VR: Usłyszałam, i to od performerki burleski. Nie zgodzę się z tym.

BwP: Jakie są Twoje atuty odróżniające Cię od innych?

VR
: Gdybym miała to określić jednym słowem: improwizacja. Odnajdę się w każdych warunkach, dopasuję numer na 5min przed show, konkretny akt nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej ;) Ale także moją mocną stroną jest kontakt i połączenie z publicznością. Sama publiczność daje mi po show taki feedback i bardzo mnie to cieszy.

BwP: Który z Twoich numerów powstał jako pierwszy i co Cię zainspirowało?

VR:
"Bad sometimes" powstał jako pierwszy. Zainspirowały mnie chyba standardowo minione dekady, mafia i ponętne kobiety, bycie femme fatale.. ;) Czyli to, co na pierwszy rzut często kojarzy się z burleską. Co ciekawe, pracowałam nad innym numerem, ale ostatecznie (tydzień przed premierą..) wydał mi się za bardzo klasyczny, a w "Bad sometimes" jednak mogłam być taka trochę "badass", czyli to, co bardzo lubię.

BwP: Do którego z numerów masz największy sentyment i dlaczego?

Velvet Rose by Weronika Luźna

VR:
Do "Demons", ponieważ w tym numerze zostawiam całą swoją duszę i całą swoją historię na scenie. 

BwP: A Demons opowiada o....?

VR:
Demons opowiada o walce ze swoimi wewnętrznymi demonami. O tym, co ściąga nas na samo dno. Im bardziej chcemy się wynurzyć, tym mocniej ciągnie. Odbiera nam skrzydła. Jednak w tym akcie pokazana jest także przemiana - moment, w którym do głosu dochodzi poczucie własnej wartości, siła czerpana z wewnątrz i okazuje się, że tak naprawdę nikogo i niczego nie potrzebujemy, by latać. Nikt nam nie będzie mówił, jak mamy żyć, demony nie będą zatruwać naszej duszy. Jesteśmy wystarczający, jesteśmy królami swojego życia. Triumf.

BwP: Wiele osób w środowisku burleskowym mówi o ciałopozytywności - co to oznacza dla Ciebie?

VR:
Dla mnie oznacza to bycie w zgodzie z samym sobą i nie wstydzenie się pokazywania tego. Nie chowanie tłuszczyku, wystających żeber, koślawych nóg, mniejszej piersi, czy krótszej ręki (tu by mogło być milion innych przykładów) pod warstwami materiału. Pokazywanie swojego ciała, takim jakie jest. Nie ocenianie i nie zarzynanie siebie w temacie cielesności. Dodam, że ciałopozytywność to też dbanie o siebie, o swoje ciało, okazywanie mu czułości, nie zaniedbywanie go. 

BwP: Świat burleski jest dość podzielony pod wieloma względami, a jednym z nich jest to, że niektóre osoby mówią o sobie sex workers, a niektóre absolutnie nie. No to jak to jest jest: burleska to sexworking czy nie? 

VR:
Moim zdaniem nie.

BwP: Jeśli miałabyś wybrać jeden numer, który prezentowałabyś do końca życia to jaki byłby to numer i dlaczego?

VR:
Taki numer jeszcze nie powstał ;), ale powstanie niedługo. 

BwP: Zdradzisz coś o tym numerze?

VR: Nie chcę za dużo zdradzać, bo odbierze to urok oczekiwania oraz wprowadzi niepotrzebny naciska na to, by ten numer powstał już/zaraz .Osoby, które obserwują moje poczynania, na pewno pierwsze zawsze będą widziały o moich nowych projektach. Mam pewien pomysł w głowie, chcę by dalej rósł i na końcu okazał się tym pięknym kwiatem, przy którym powiem "tak, to ciebie będę wykonywać do końca życia"

BwP: Jakie jest Twoje największe burleskowe osiągnięcie?

Velvet Rose by Stephan Cornelis
Występ na legendarnej scenie Berlin Burlesque Festival. Kiedyś byłam tam jako widz i od tamtej pory moim największym marzeniem było stanąć na tych deskach przed tą wielką publicznością, w cudownym "Wintergarten" w Berlinie... po 3 latach od tamtej chwili to marzenie ziściło się.
Inne osiągnięcie, które też było wielkim, ważnym krokiem: wprowadzenie burleskowych show na stałe do Wrocławia.

BwP: Czy jest ktoś kogo podziwiasz w burleskowym świecie? Jak tak to kogo i dlaczego?

VR:
Moje preferencje zmieniają się w zależności od tego, co mi aktualnie w duszy gra. Ostatnio moim odkryciem i osobą do podziwiania była Lady Josephine. Za jej charyzmę i trzymanie w napięciu oraz nieoczywiste pomysły.
Moją ogromną inspiracją była także Camille 2000. Przede wszystkim dlatego, że robiła rzeczy po swojemu, próbowała nowych ścieżek i przeczytałam gdzieś kiedyś, że nawet była posądzana o to, że to, co robi "to [już] nie burleska", a ona się temu nie dała, nadal robiła swoje i jest prawdziwą burleskową legendą.

BwP: Co byś zmieniła w świecie burleski? Jeśli cokolwiek?

VR: Zależałoby mi na tym, by ten świat burleski był bardziej zjednoczony, wspierający i nie oceniający. Oczywiście nie znaczy to, że ten świat jest przeciwieństwem tego, co napisałam. Absolutnie! Zaznała tyle dobra, otwartości i miłości w tym świecie, że po prostu chcę, by to rozkwitało i by wszyscy mogli to poczuć. Ale nie ma co się czarować, że każdy z każdym idzie ramię w ramię. Oczywiście mówię globalnie, nie tylko o polskim świecie burleski. Każdy człowiek jest piękny na swój sposób, każdy wnosi coś swojego w środowisko. Myślę, że ten rodzaj sztuki jest na tyle elastyczny, że przyjmie wszystkie pomysły i każdy znajdzie swojego odbiorcę.

BwP: Jakie jest Twoje burleskowe marzenie? 

VR:
Jest ich wiele :) Ale takie największe: Wyprodukować festival oraz zrobić tournee po jakimś innym kraju.

Velvet Rose by Emilia Lyon
BwP: Jak nie burleska, to co innego? Bo przecież kiedyś trzeba chyba zejść ze sceny...?

VR: Bardzo ciekawe pytanie. Jak nie burleska, to samorealizacja w pracy, w której można być dla innych, pomagać i samemu czerpać z tego satysfakcję.
Chociaż z drugiej strony, kto powiedział, że trzeba zejść ze sceny... ;) Moja niespokojna dusza na pewno zawsze znajdzie sobie nowy cel, nowa pasję i odda się temu w 100%.

BwP:Czy chciałabyś coś dodać od siebie? 

Przede wszystkim bardzo dziękuję za wywiad. Chciałbym również w tym miejscu podziękować wszystkim performerom i perfomerkom , które znam, za spędzone razem chwile, warsztaty, backstage i za to , że możemy się sobą nawzajem inspirować i dzielić doświadczeniami. A także chciałbym podziękować publiczności, która wspiera ten burleskowy świat, wspiera artystów i dzięki nim możemy istnieć. Bo czymże jest sztuka bez odbiorcy?


Zdjęcia: z archiwum Velvet Rose, autorzy podpisani pod zdjęciami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Artykuły o burlesce - Burleska w Polsce

Burleska w Polsce to nie tylko blog informacyjny, ale i edukacyjny. Edukujemy poprzez pisanie artykułów na tematy, które są ważne nie tylko ...